Dawno nic tu nie pisałem, więc pora coś zamieścić. Pewnie to spotka się z rozczarowaniem, ale nie mam weny. No i muszę być ostrożny aby nie podawać za dużo o mnie, rodzinie i otoczeniu. Jeżeli znajdzie to ktoś ze znajomych to mogę być udupiony. A tak apropos.
W piątek dokonałem autopogrążenia- sam jestem winien nieciekawej sytuacji w której się znajduję. To jest związane ze szkołą ale o tym cicho sza.
Po prostu wiem że do tej pory bardzo mało się udzielałem w życiu towarzyskim. Prawie z nikim nie rozmawiałem, nawet z kolegą z ławki. W tym roku chciałbym to nadrobić albo naprawić jakoś. Jednak zauważyłem że to nie jest łatwe- logiczne.
Cholera, żebym prawie-nic-nie-robiąc wkurzał ludzi? Widać możliwe. Lud skupia się wkoło osobników o silnej osobowości, sile przyciągania, albo dla korzyści. Według mnie. Zdecydowanie nie zaliczam się do „centrów kultu”. Ale też nie za bardzo się do nich pchałem.
Nie wiem czy boję się ludzi, wyjść do nich, czy co. Miewam opory jakieś. Niby chcę się przyłączyć do paru osób z klasy które chcą gdzieś pójść, ale nie bo coś.
Jeżeli mam coś walnąć o życiu z dziwnymi wadami wzroku(znowu) to nic nowego. Niektórzy się czepiają, jakieś epitety. Ale mnie to tak średnio rusza. Może to kwestia przyzwyczajenia?
Trza mieć dystans do siebie i świata bo inaczej będzie źle.
Pewien brzuchomówca którego pożegnali już w "Mam talent!", zamieścił jakąś informację w internecie, że popełni samobójstwo podczas emisji finałowego odcinka programu. Poczytałem o co mu chodzi. Nie wiem co o tym myśleć.
Jak to niby ktoś miał mu zniszczyć życie?? A co do wyzwisk to nie jest jedyny- też się z tym zjawiskiem stykam, o czym tu już pisałem.
Napalił się że wygra na pewno ten program, a tu... kop! Wolę tamtego który został. :-P
Po prostu może człowiek nie ma wystarczającego dystansu do siebie, do życia i programu z którego wyleciał. Zbyt na serio to odbiera. A z publicznym samobójstwem to przegiął. Chce aby o nim było głośno, sława w mediach jaka by nie była.
Gdyby ludzie tak chętnie rozwiązywali problemy różnej wagi poprzez samounicestwienie, to by świat się wyludnił!
Czasem to właśnie dystans mnie jakby ratuje. Polecam- metoda sprawdzona doświadczalnie! :-)
poniedziałek, 27 października 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz