poniedziałek, 27 października 2008

Trucie

Dawno nic tu nie pisałem, więc pora coś zamieścić. Pewnie to spotka się z rozczarowaniem, ale nie mam weny. No i muszę być ostrożny aby nie podawać za dużo o mnie, rodzinie i otoczeniu. Jeżeli znajdzie to ktoś ze znajomych to mogę być udupiony. A tak apropos.
W piątek dokonałem autopogrążenia- sam jestem winien nieciekawej sytuacji w której się znajduję. To jest związane ze szkołą ale o tym cicho sza.
Po prostu wiem że do tej pory bardzo mało się udzielałem w życiu towarzyskim. Prawie z nikim nie rozmawiałem, nawet z kolegą z ławki. W tym roku chciałbym to nadrobić albo naprawić jakoś. Jednak zauważyłem że to nie jest łatwe- logiczne.
Cholera, żebym prawie-nic-nie-robiąc wkurzał ludzi? Widać możliwe. Lud skupia się wkoło osobników o silnej osobowości, sile przyciągania, albo dla korzyści. Według mnie. Zdecydowanie nie zaliczam się do „centrów kultu”. Ale też nie za bardzo się do nich pchałem.
Nie wiem czy boję się ludzi, wyjść do nich, czy co. Miewam opory jakieś. Niby chcę się przyłączyć do paru osób z klasy które chcą gdzieś pójść, ale nie bo coś.
Jeżeli mam coś walnąć o życiu z dziwnymi wadami wzroku(znowu) to nic nowego. Niektórzy się czepiają, jakieś epitety. Ale mnie to tak średnio rusza. Może to kwestia przyzwyczajenia?
Trza mieć dystans do siebie i świata bo inaczej będzie źle.
Pewien brzuchomówca którego pożegnali już w "Mam talent!", zamieścił jakąś informację w internecie, że popełni samobójstwo podczas emisji finałowego odcinka programu. Poczytałem o co mu chodzi. Nie wiem co o tym myśleć.
Jak to niby ktoś miał mu zniszczyć życie?? A co do wyzwisk to nie jest jedyny- też się z tym zjawiskiem stykam, o czym tu już pisałem.
Napalił się że wygra na pewno ten program, a tu... kop! Wolę tamtego który został. :-P
Po prostu może człowiek nie ma wystarczającego dystansu do siebie, do życia i programu z którego wyleciał. Zbyt na serio to odbiera. A z publicznym samobójstwem to przegiął. Chce aby o nim było głośno, sława w mediach jaka by nie była.
Gdyby ludzie tak chętnie rozwiązywali problemy różnej wagi poprzez samounicestwienie, to by świat się wyludnił!
Czasem to właśnie dystans mnie jakby ratuje. Polecam- metoda sprawdzona doświadczalnie! :-)

środa, 8 października 2008

Witam ponownie...

Cóż się stało ostatnio?
Było parę wpadek z bydłem i trzodą- dziś ktoś mi rozpinał plecak na przerwach, jak się przemieszczałem. Ale krwawa zemsta za to, jaki jestem ;-P
No i wczoraj coś było poza szkołą- kolejna urocza parka. Dziewucha coś, że jak on chodzi, a on od razu do mnie z jakimś wyzwiskiem. Od inteligencji co poniektórych chce mi się rzygać, ale gdybym to robił za każdym razem to zmarłbym rychło z wycieńczenia ;-)
Albo w Pewnym Sklepie wielkopowierzchniowym na C. w Galerii B. cośtam powiedziałem do kogoś z kim byłem, że jaki fajny zeszyt z króliczkiem, a tu jakiś ziom od razu coś o downach i inne do swojej squaw. A on sam nie lepszy!!!(wielgachny jęęęzor)
Więc zmiany nie było znaczącej kiedy nie pisałem. ;-)
Dziś lekcje skrócone, i nie było paru- uff…
No i wreszcie sam na sam z komputerem bo s go zajmuje kiedy może i jak najdłużej :-/
Nic ciekawego na „dzielni” się nie zdarzyło. Tzn. wskaźnik przestępczości się nie zmienił, ani jej objawy również :-P
Ładna pogoda że ja pierdzielę, a rano aż dłonie w kieszenie kurteczki wsadziłem, około czterech stopni na plusie! I na piechtę tradycyjnie. ;-)
Wzmożona działalność na blogu Kury do której zapraszam, a raczej polecam!(zakładka „Kura 2”)

piątek, 3 października 2008

Uwaga! UFO!

Kosmici są wśród nas, nawet bliżej niż możemy się spodziewać...
Internet jest dostępny prawie dla wszystkich chyba. I każdego można tu też spotkać. Na Pingerze istnieje ktoś taki jak Zgredźmin. I o nim trochę... Podpadł Kurze bo się na Nią obrraził :-/ Z powodu jakże ważkiego!
Fragmwnty rozmowy którą właśnie prowadziliśmy:
XXXXXXX 19:56:54
przejrzałam sobie wpisy Zgredźmina i chyba znam powód jego frustracji. Przynajmniej jeden z powodów. Otóż on również pracuje jako urzędolec. I nie dość, że zapewne robota nudna i papierkowa, to musi stykać się z mnóstwem ludzi, których uważa za niższych i gorszych od siebie. A jeszcze, nie daj Bóg, być wobec nich profesjonalnie uprzejmym.Terror, horror, zgroza i nieustające upokorzenie.
XXXXXXX19:57:08
No to niech nad poziomy wylata!Niech rzuci w kąt tę podłą robotę i stanie się poetą, lub bodaj osiedlowym majsterkowiczem.Ale jak go Pani Zuzia z Administracji zacznie kołować, to niech zrozumie dlaczego.Dziwny Zgredźmin, dziwny...
XXXXXXX 19:57:16
Ech. Ja tam jestem prosta istota, mrocznych głębi w duszy nie ukrywam, nikogo nie zaczepiam, nikomu nie przeszkadzam, prymus naprawiam, o.Czasami zastanawiam się, czy coś mi nie przechodzi koło nosa ;)
XXXXXXX 19:57:26
Sprawdzone: niezalogowanych gości ZZ przyjmuje, nawet daje okienko do wpisów :) kura z biura napisał:Ach, czuję się wyjątkowa :D Jam ci jest Ta Jedyna, Której Nie Chce. AAAAAAA napisał:Widzisz? Mała rzecz, a cieszy!
YYYYYYY 20:17:20
Ten cały ktośtam to ma charakter wpisów, jakby był z innego świata i został tu zesłany za karę i cierpi...
YYYYYYY 20:18:34
Postrzega się jako Istotę Wyższą która jest lepsza od otaczającej go(na żywo i w internecie) ciemnej tłuszczy...
Osobiście pobieżnie zwiedziłem tamto(blog) i mam takie niemiłe wrażenie...
I coś od Kury z Pingera- uroczy prezent:
Łaaaachacha! Kura spadła pod biurko ze śmiechu i właśnie się spod niego gramoli.
W naiwności ducha swego Kura wlazła na blog pewnego osobnika i chciała skomentować ostatnią notkę... gdy okazało się, że nie może. Pinger uparcie wyświetlał komunikat "Tylko zalogowani użytkownicy mogą komentować tę wiadomość".E, no co jest? - pomyślała Kura. Przecież jestem zalogowana!Dopiero, gdy zauważyła brak przycisków "Dodaj do znajomych" i "Obserwuj", domyśliła się, że osobnik ją zablokował. Prewencyjnie. Zapewne po to, żeby się znów nie wyrwała z jakąś uwagą o nieortodoksyjnych metalowcach albo o Windows Xp.
Nie no, załamałam się. Idę się pochlastać saszetką gripeksu.

czwartek, 2 października 2008

Spostrzeżenie...

Od wtorku mam wrażenie, że się trochę zmieniłem. I myślę czy to nie jest tymczasowe przypadkiem, ale jak się to nie cofnie to nie będę płakać ;-)
Jakoś mam chęci, a raczej odwagę, aby się niejako bardziej zbliżyć do ludzi z klasy. Umiem wreszcie się dosiąść, podejść, spróbować się włączyć do rozmowy- gębę otworzyć. Wcześniej wcale nie było źle, ale teraz gorzej nie jest.
Niedawno z kina wróciłem- animowane komputerowo Star Wars. ;-P
Kiedy się skończyło niespodziewanie, miałem wrażenie że wzrok mi do połowy odjęło- niewyraźne widzenie, zwolnione postrzeganie. Jakbym coś wziął, nażarł się czegoś- tak się czułem. Mam tak po filmach s-f lub akcji ale tym razem to chyba rekord. Po minutach paru wszystko wróciło do normy, no poza częściowym zmuleniem. Ale fajnie było!
Tylko na początku filmu prawie, wywaliłem cały mój popcorn na podłogę. :-/
Wczoraj czytałem w Internecie artykuł o przemocy w szkole, i tzw. ofiarach. Podano jacy ludzie są obiektami agresji lub złośliwości, czym mogą się odznaczać. Pasuję do tego obrazka po części.. Ostrożny, nieśmiałe zachowanie czy jakoś tak, i jeszcze cośtam.
Jestem niejako ostrożny przy poruszaniu się w przestrzeni i nie tylko, bo muszę. Dzięki temu mogę żyć „normalnie” w miarę możliwości! I o to się przywalają między innymi? Nie wiem bo nie pytałem.
Mogłem pójść do szkoły specjalnej jakiejś, dla ludzi z niepełnosprawnościami, ale nigdy do czegoś takiego nie uczęszczałem, tylko do szkół zwyczajnych jakie wszyscy prawie znają. Każdy musi się przystosować z tym czy innym przecież, a ja mogę i udaje się mimo wszystko.
Nie wyobrażam sobie innej szkoły niż Ta do której chodzę. Jest dobrze i fajnie, choć bywają momenty niefajne.
Dzień Chłopa(ka) to taki zabawny wynalazek! A dla równowagi niejako, Dzień Kobiet. Nasz piękny kraj podobno ma bardzo dużo świąt i takich tam na tle innych. Mamy się czym szczycić m.in. na tym polu.

wtorek, 30 września 2008

Wielki Powrót

Już drugi dzień w Szkółce po choróbsku paskudnym ;-)
Jak wiadomo staram się uważać na ciżbę w korytarzach z, na razie, jako tako pozytywnym skutkiem. ;-)
Tylko kaszlę i wsio z tych przyjemności. Dziś nawet się śmiałem, zbliżam się chyba nawet do kolegów. Ale jajca były momentami!(śmiech)
Ale poza tym naliczyłem się co najmniej czterech powodów aby sobie coś zrobić. Jednak nie należę do tzw.’emo’ i samookaleczenie uważam za, ekhm… głupotę!
Jak mi smutno to wezmę jakiś bezalkoholowy eliksir rozweselający jak coś dobrego do picia czy jedzenia, i poddaję się rozkosznej konsumpcji… :-) Ale nie stosuję tej metody za często.
Wolę posłuchać ulubionej muzyki… Włączam gramofon jak nikogo nie ma w domu i, nie za cicho, puszczam jakąś płytę. To też nie za często, i muszę głośnik do naprawy zatargać :-/
Zawaliłem dziś sprawdzian z matmy i nie jestem zachwycony. Niby coś umiałem, ale sprawdzian wykazał coś innego, bolesnego :-/
No i coś jeszcze, odnośnie samego Bloga.
Wrzucam tu przeważnie niezbyt przyjemne rzeczy, bo po to go stworzyłem. Ot, taka Wyrzygania.
Moje życie nie jest tak całkiem „Serią Niefortunnych Zdarzeń” ale te dość często przeważają i muszę się wygadać, dać sobie w tym upust. No i, wbrew pozorom, nie oczekuję aby się ktoś nade mną pochylił bo mi źle i smutno, a tym bardziej nie życzę sobie litości!
Po prostu wywlekam na światło dzienne, bezwstydnie, niektóre z moich bolączek albo to, czego nie umiałbym w sobie zdusić ani stłamsić.

piątek, 26 września 2008

W ukryciu

Siedzę już drugi dzień w domu, oczywiście wychodzę też do sklepu. Dziś udało się mieć coś w stylu „Happy Day”. Ani jednej(na razie) katastrofy ani nic innego! Nawet podczas wypadu do sklepu ;-)
Poza tym jest nudno. Nic ciekawego ani twórczego to ja raczej nie robę, poza dręczeniem Kury na GG ;-) No i kurowaniem się(pardon!) w ciepłym i przyjmowaniu leków wspomagając przemysł farmaceutyczny. Energetyczny zresztą też z powodów jakże oczywistych!
W gazecie przeczytałem o Gwieździe z „Mam Talent!”, która wykazała się niezwykle pięknym wykonaniem „Ave Maria”. Jestem pod solidnym wrażeniem jak w ogóle sobie radzi pomimo takiego a nie innego stanu rzeczy. No i jest jedną z niewielu, kto rozwija swoje zainteresowanie, pasję albo czym to dla Niej by nie było. W każdym razie spełnia swoje marzenia(i tu należy do znikomej chyba mniejszości). Kiedy oglądałem tamten odcinek wyżej wspomnianego show, ten występ zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie. Jury i publiczność w studiu obecna zareagowała wyjątkowo emocjonalnie jeżeli nie rzec uczuciowo. Nie dziwię się Im, aczkolwiek sam się nie popłakałem. ;-)
Może to coś jak chłód emocjonalny albo wytrenowanie…
Wyczekuję jak na szpilkach jakiegoś maila od Koleżanki lub Kolegi z klasy. Może jakieś sprawozdanko z tego co się w Szkółce wydarzyło, lekcje? Ale nie ma co poganiać. Osobiście to w pół godziny jestem w domu po zajęciach, i raczej niechętnie go opuszczam.
Drę z buta bo lubię, i po troszę utrzymuję wątłą kondycję, jaka by ona nie była ;-) Mogę iść na tramwaj ale nie chce mi się biegać na przystanek i korzystać z dobrodziejstw i uroków Komunikacji Miejskiej. Nie mam żadnego problemu z biletami- broń Boże! Ale mam jakieś opory. Nasłuchałem się i naczytałem chyba o pewnej firmie zajmującej się kontrolą biletów(i ostatnio też naoglądałem w Internecie, jak maltretowali starszą panią).
O! Wiadomość że lekcje wysłane! Muszę teraz przepisywać to wszystko z dwóch dni... Błee!
Nie lubię chorować. Nie nawidzę przepisywać! Lubię mieć wszystko od razu w kajecie, i nikomu nie zawracać gitary. Ale znajdą się Mili ludzie którzy mogą pomóc i jestem Im za to bardzo wdzięczny :-)

czwartek, 25 września 2008

O choroba...

Przeziębiony jestem. Siedzę w domu, a niedawno wyszła wreszcie starsza s.
Wczoraj nie było wszystkich lekcji i zarobiłem jedną(pierwszą!!) nieobecność. To na przedostatniej lekcji, bo na ostatniej byłem. Więc tak:
Nie wiedziałem gdzie mamy to zastępstwo, a mieliśmy mieć ang z drugą grupą. Tak więc chciałem zobaczyć w zastępstwach ale jakoś zapomniałem czy coś. Cholercia. Poszedłem do czytelni gdzie było ileśtam osób z mojej klasy. Nie chcieli iść bo coś... No i hasło że nasza grupa zostaje w czytelni. Ale było tak, że większość naszej grupy chyba i kilka osób z tamtej. Na początku myślałem(zaraz po dzwonku) że zawału dostanę. Takie rzeczy mi się nie zdarzają!
Potem poszliśmy w parę osób szukać, czy ktoś z profesorów nie chce pełnić roli drugiego opiekuna na naszej wycieczce, która to wisiała na włosku. Nie powiodło się.
No i przez sms-a zapytałem kolegi gdzie mamy- i tak bez sensu- gdzie jest. W 301. Akurat wypadałoby przyjść w pół lekcji :-/ Poszliśmy z powrotem do biblioteki i porozmawialiśmy.
Potem na przerwie dowiedzieliśmy się że mamy nieobecności. Nie wiedziałem co będzie. Ale stało się, zrobiłem to i po ptakach. Kurde mol!
Może wkurzyliśmy panią profesor ale wolę tego nie analizować.
Na szczęście nie byłem sam albo co. Wtedy to by było! Ale od wychowawcy to mi (nam) się oberwie!
[Tu było 12 linijek, ale mama mnie napastowała bym wykasował o naszej patologii, bo s znowu będzie miała powód do odgrywania się.]
Jutro też nie będę w szkółce z powodu niedyspozycji. Tutaj nie ma za dużo optymistycznych rzeczy ale trudno. Chcę sobie kupić soundtrack do filmu "Mamma Mia!". Ciekawe czy istnieją jakieś zniżki. W reklamach bezpośrednio przed filmem było coś że chyba kupując płytę z piosenkami do filmu i pokazując bilet z seansu ma się 10 zł zniżki! Zawsze coś. Zawsze jakaś miła odmiana- taniej ;-) Mam nadzieję że o to chodziło bo zebrałem cztery bilety :-P Czy można przyjść z dwoma biletami i dadzą 20 sł rabatu? Wątpię, ale zawsze mozna machnąć dwoma, przecież ręki nie utną.
A film to nie wiem czy kupię, zależy tradycyjnie od ceny. Przecież nie mogę rozwalać pieniędzy pod wpływem impulsu.
Ale jestem zadowolony z kupienia, "starego" jeszcze(bo z 2003 r.), 4 paku z Trylogią Indiana Jones na DVD. Nowy i ze sklepu, normalnie w folii. Nieprzemetkowany za 109,99 a pozostałe 4 lub 5 po... 164,99! Zgadnijcie który wybrałem?
Uznali cenę z opakowania. Jestem Im za to wdzięczny :-) Mile Ich tam wspominam.
Teraz nie widziałem juz filmów z Indianą Jonesem, a wyszło nowe wydanie Trylogii na DVD i jeszcze ma się ukazać box z 3-ma DVD.