wtorek, 30 września 2008

Wielki Powrót

Już drugi dzień w Szkółce po choróbsku paskudnym ;-)
Jak wiadomo staram się uważać na ciżbę w korytarzach z, na razie, jako tako pozytywnym skutkiem. ;-)
Tylko kaszlę i wsio z tych przyjemności. Dziś nawet się śmiałem, zbliżam się chyba nawet do kolegów. Ale jajca były momentami!(śmiech)
Ale poza tym naliczyłem się co najmniej czterech powodów aby sobie coś zrobić. Jednak nie należę do tzw.’emo’ i samookaleczenie uważam za, ekhm… głupotę!
Jak mi smutno to wezmę jakiś bezalkoholowy eliksir rozweselający jak coś dobrego do picia czy jedzenia, i poddaję się rozkosznej konsumpcji… :-) Ale nie stosuję tej metody za często.
Wolę posłuchać ulubionej muzyki… Włączam gramofon jak nikogo nie ma w domu i, nie za cicho, puszczam jakąś płytę. To też nie za często, i muszę głośnik do naprawy zatargać :-/
Zawaliłem dziś sprawdzian z matmy i nie jestem zachwycony. Niby coś umiałem, ale sprawdzian wykazał coś innego, bolesnego :-/
No i coś jeszcze, odnośnie samego Bloga.
Wrzucam tu przeważnie niezbyt przyjemne rzeczy, bo po to go stworzyłem. Ot, taka Wyrzygania.
Moje życie nie jest tak całkiem „Serią Niefortunnych Zdarzeń” ale te dość często przeważają i muszę się wygadać, dać sobie w tym upust. No i, wbrew pozorom, nie oczekuję aby się ktoś nade mną pochylił bo mi źle i smutno, a tym bardziej nie życzę sobie litości!
Po prostu wywlekam na światło dzienne, bezwstydnie, niektóre z moich bolączek albo to, czego nie umiałbym w sobie zdusić ani stłamsić.

piątek, 26 września 2008

W ukryciu

Siedzę już drugi dzień w domu, oczywiście wychodzę też do sklepu. Dziś udało się mieć coś w stylu „Happy Day”. Ani jednej(na razie) katastrofy ani nic innego! Nawet podczas wypadu do sklepu ;-)
Poza tym jest nudno. Nic ciekawego ani twórczego to ja raczej nie robę, poza dręczeniem Kury na GG ;-) No i kurowaniem się(pardon!) w ciepłym i przyjmowaniu leków wspomagając przemysł farmaceutyczny. Energetyczny zresztą też z powodów jakże oczywistych!
W gazecie przeczytałem o Gwieździe z „Mam Talent!”, która wykazała się niezwykle pięknym wykonaniem „Ave Maria”. Jestem pod solidnym wrażeniem jak w ogóle sobie radzi pomimo takiego a nie innego stanu rzeczy. No i jest jedną z niewielu, kto rozwija swoje zainteresowanie, pasję albo czym to dla Niej by nie było. W każdym razie spełnia swoje marzenia(i tu należy do znikomej chyba mniejszości). Kiedy oglądałem tamten odcinek wyżej wspomnianego show, ten występ zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie. Jury i publiczność w studiu obecna zareagowała wyjątkowo emocjonalnie jeżeli nie rzec uczuciowo. Nie dziwię się Im, aczkolwiek sam się nie popłakałem. ;-)
Może to coś jak chłód emocjonalny albo wytrenowanie…
Wyczekuję jak na szpilkach jakiegoś maila od Koleżanki lub Kolegi z klasy. Może jakieś sprawozdanko z tego co się w Szkółce wydarzyło, lekcje? Ale nie ma co poganiać. Osobiście to w pół godziny jestem w domu po zajęciach, i raczej niechętnie go opuszczam.
Drę z buta bo lubię, i po troszę utrzymuję wątłą kondycję, jaka by ona nie była ;-) Mogę iść na tramwaj ale nie chce mi się biegać na przystanek i korzystać z dobrodziejstw i uroków Komunikacji Miejskiej. Nie mam żadnego problemu z biletami- broń Boże! Ale mam jakieś opory. Nasłuchałem się i naczytałem chyba o pewnej firmie zajmującej się kontrolą biletów(i ostatnio też naoglądałem w Internecie, jak maltretowali starszą panią).
O! Wiadomość że lekcje wysłane! Muszę teraz przepisywać to wszystko z dwóch dni... Błee!
Nie lubię chorować. Nie nawidzę przepisywać! Lubię mieć wszystko od razu w kajecie, i nikomu nie zawracać gitary. Ale znajdą się Mili ludzie którzy mogą pomóc i jestem Im za to bardzo wdzięczny :-)

czwartek, 25 września 2008

O choroba...

Przeziębiony jestem. Siedzę w domu, a niedawno wyszła wreszcie starsza s.
Wczoraj nie było wszystkich lekcji i zarobiłem jedną(pierwszą!!) nieobecność. To na przedostatniej lekcji, bo na ostatniej byłem. Więc tak:
Nie wiedziałem gdzie mamy to zastępstwo, a mieliśmy mieć ang z drugą grupą. Tak więc chciałem zobaczyć w zastępstwach ale jakoś zapomniałem czy coś. Cholercia. Poszedłem do czytelni gdzie było ileśtam osób z mojej klasy. Nie chcieli iść bo coś... No i hasło że nasza grupa zostaje w czytelni. Ale było tak, że większość naszej grupy chyba i kilka osób z tamtej. Na początku myślałem(zaraz po dzwonku) że zawału dostanę. Takie rzeczy mi się nie zdarzają!
Potem poszliśmy w parę osób szukać, czy ktoś z profesorów nie chce pełnić roli drugiego opiekuna na naszej wycieczce, która to wisiała na włosku. Nie powiodło się.
No i przez sms-a zapytałem kolegi gdzie mamy- i tak bez sensu- gdzie jest. W 301. Akurat wypadałoby przyjść w pół lekcji :-/ Poszliśmy z powrotem do biblioteki i porozmawialiśmy.
Potem na przerwie dowiedzieliśmy się że mamy nieobecności. Nie wiedziałem co będzie. Ale stało się, zrobiłem to i po ptakach. Kurde mol!
Może wkurzyliśmy panią profesor ale wolę tego nie analizować.
Na szczęście nie byłem sam albo co. Wtedy to by było! Ale od wychowawcy to mi (nam) się oberwie!
[Tu było 12 linijek, ale mama mnie napastowała bym wykasował o naszej patologii, bo s znowu będzie miała powód do odgrywania się.]
Jutro też nie będę w szkółce z powodu niedyspozycji. Tutaj nie ma za dużo optymistycznych rzeczy ale trudno. Chcę sobie kupić soundtrack do filmu "Mamma Mia!". Ciekawe czy istnieją jakieś zniżki. W reklamach bezpośrednio przed filmem było coś że chyba kupując płytę z piosenkami do filmu i pokazując bilet z seansu ma się 10 zł zniżki! Zawsze coś. Zawsze jakaś miła odmiana- taniej ;-) Mam nadzieję że o to chodziło bo zebrałem cztery bilety :-P Czy można przyjść z dwoma biletami i dadzą 20 sł rabatu? Wątpię, ale zawsze mozna machnąć dwoma, przecież ręki nie utną.
A film to nie wiem czy kupię, zależy tradycyjnie od ceny. Przecież nie mogę rozwalać pieniędzy pod wpływem impulsu.
Ale jestem zadowolony z kupienia, "starego" jeszcze(bo z 2003 r.), 4 paku z Trylogią Indiana Jones na DVD. Nowy i ze sklepu, normalnie w folii. Nieprzemetkowany za 109,99 a pozostałe 4 lub 5 po... 164,99! Zgadnijcie który wybrałem?
Uznali cenę z opakowania. Jestem Im za to wdzięczny :-) Mile Ich tam wspominam.
Teraz nie widziałem juz filmów z Indianą Jonesem, a wyszło nowe wydanie Trylogii na DVD i jeszcze ma się ukazać box z 3-ma DVD.

wtorek, 23 września 2008

Żenada

Dziś poszedłem zmęczony po szkole do Pawilonów po kartofle i chleb. I co?
Po drodze, już w obiekcie handlowym, usłyszałem jak ktoś udaje downa i cośtam o mamusi i trzymaniu za rączkę. Miałem złe przeczucia bo modulował głos na kogoś specjalnej troski.
I nie zawiodłem się… :-P
W warzywniaku już byłem, przede mną już tylko jeden klient gdy ktoś stanął w progu i zaczął tamtą gadkę głosem wyżej skomentowanym coś o mamusiach, trzymaniu za rączkę i szukaniu mamusi i tak dalej. Oczywiście wszyscy skamienieli i czułem na sobie spojrzenia. Gapiłem się w podłogę aż nie polazł dalej zawodząc przez środek Pawilonów.
W drodze do sklepu ani wewnątrz nie patrzałem w ogóle w jego stronę i nie wiem kim był ani jak wyglądał- i dobrze.
Wychodząc z piekarni słyszałem już wołanie z imienia(!!) że Mariusz i dalej o mamusiach, rączkach, szukaniu, że mama idzie o tam, i tak dalej.
Odpowiednio speszony i upokorzony polazłem do domu.
Prawie na pewno to jakiś typek z miejscowego gimnazjum do którego uczęszczałem. I na szczęście mam to daleko za sobą! :-D
Czy to moja wina że chodzę jak chodzę i poruszam tak a nie inaczej?
Apropos zamieszczania numeru Kury w Internecie: Muszę Cię, droga Kuro, srodze rozczarować. Nie zamieszczę go. ;-) Zresztą masz mój więc zemsta byłaby słodziutka. (śmiech)
W domu na razie się uspokoiło ale nie ma co zapeszać.
W szkole- jutro nie ma raptem trzech lekcji ale i tak będę siedział 7 godzinek ;-) A w poniedziałek do Łeby na wycieczkę! Jutro dostaniemy chyba zgody do uzupełnienia i jeżeli uda nam się znaleźć jakiegoś chętnego/ą profesora/rkę do tej eskapady to powinno się udać. Jak nikogo nie znajdziemy to po ptakach, do widzenia i pieniążki z powrotem…

poniedziałek, 22 września 2008

I co dalej?

Wczoraj odwiedziła nas ciocia z Kanady wraz ze swoją starszą córką, moją kuzynką. Było fajnie :-)
A wracając do wczoraj albo kiedy to było, to na razie się uspokoiło.
Dostałem przez GG numer telefonu od Pewnej Osoby(tak, tu chodzi o Ciebie, Kuro) i piszemy kosztowne SMS-y do siebie nawzajem w tej chwili ;-)
Właściwie to się nie uspokoiło, bo ta małpa wróciła i mnie z komputera znowu wywala... I gada że kłamię kiedy mówię, że nie siedzę od paru godzin tylko od niedawna (patrz- pół godziny), i "łaskawie" dała mi 15 minut.
Uważam że jest jakaś głupia skoro mi wydziela minuty(!) na komputer!! Sama to siedzi godzinami i ściąga durne filmy albo czyta przeklęte pudelki albo kozaczki i ogląda sezony seriali...
Dziś w szkole ktoś mi pogryzdał rękaw białej bluzy czerwonym mazakiem! Nie wiem dokładnie kiedy, ale wiem że jak gdzieś szedłem w szkole to czułem jak ktoś po mnie czymś smaruje ale nie zwróciłem uwagi. Mam podejrzenie ale o tym dokładniej w kolejnej kałuży wymiocin...
Ale coś optymistycznego na dziś- w nikogo dziś nie wlazłem! :-)
No i przeżyłem jakoś. Nie było ładnych paru lekcji ;-) Jutro też nie będzie kilku przedmiotów co mnie nie załamało :-P

sobota, 20 września 2008

Zaskoczenie i... witamy w domu

Dziś zwiedziłem pewien gdański sklep pewnej Sieci i co znalazłem??
Albumy of ABBA na CD! M.in. Ring Ring, Arrival, The Album, Voulez Vous, Super Trouper, The Visitors, 18 Hits, Abba Gold; i soundtracki do Mamma Mia! Z tego co mnie zaintrygowało i było „na sklepie” to wszystko.
W internecie sprawdziłem ofertę tej Sieci i są w asortymencie wszystkie studyjne albumy tego zespołu! Osobiście to jednak trochę bardziej wolę dostać(tzn. kupić) je w formie płyt winylowych ;-)
[Tu było 6 linijek tekstu o tym co się tu dzieje czasami, ale mama mnie napastowała abym wykasował bo cośtam.]
Czasami jak sie przywali to mam ochotę siegnąc po żyletkę.
Raz miałem 'pewne myśli' w drodze nad morze po solidnej awanturze którą rozpętała i skwapliwie podsycała- w oczach rodziców zrobiła ze mnie potwora tradycyjnie wszystko wyolbrzymiając i zmieniając. Tak silne uczucie mnie aż przeraziło ale molo w Brzeźnie i morze- ładna sceneria ;-) To był spacer z rozwścieczonym ojcem który miał ochotę mnie unicestwić pod wpływem swojej córki. Przynajmniej mieliśmy podobne plany... Ale po około godzinie jak wracaliśmy- nie doszliśmy chyba wystarczająco blisko do mola :-/ opowiedziałem moją wersję wydarzeń tamtego porannego zajścia.
Brzuch mnie boli teraz oczywiście, jakby nie wystarczyo że serducho wczoraj (i nie tylko bo wcześniej od czasu do czasu też - m.in. z przyczyny typu podanego powyżej) trochę pobolewało.
A pamiętam jeszcze, raz mi obiecała że doprowadzi mnie do takiego stanu że będę miał rozrusznik i często potem miałem wrażenie że do tego uporczywie dąży :-/
Marzę regularnie aby skończyć szkołę- możliwie najlepiej, zdobyć robotę, kąt do mieszkania, i wreszcie się stąd wynieść. Czasami są takie momenty, że "Plac Zbawiciela"(którego osobiście nie oglądałem) mógłby się schować :-(
Teraz to przybrało formę wpisu a'la smutne Emo ale prawda nie jest czasem niczym przyjemnym.

czwartek, 18 września 2008

Ale wtopa!

Zacznę od razu.
Po lekcjach szedłem do szatni od strony drugiego wejścia. Tam jest teraz wąsko bo z okazji remontu zwalili tam trochę mebli. ;-)
Więc przede mną idzie jakaś parka. Idę za nimi. I pech chciał że jakby mi się uwaga wyłączyła. Ona przeszła a on się odsunął na bok czego od razu nie zauważyłem i już prawie w przesmyku odnotowałem że jego „nie ma” ale za to jest jakaś koleżanka wychodząca z szatni której- jak się okazało- ustąpił.(bardzo rzadkie zjawisko- uprzejmość!) Chyba dałem jej przejść i czmychnąłem zmieszany do szatni.
On za mną woła coś w tym stylu: ”Tobie bym nie ustąpił!! Szkoda bić takiego anorektyka!!”
Wziąłem kurtkę z szafki i czapkę i szybko udałem się ku wyjściu ze szkoły. Ubrałem się w przedsionku. Tamta para była na dworze przy tylnym wyjściu. Z przestrachem minąłem naszego amanta. Potem przez boisko, i spłynąłem do domu.
To była chyba sytuacja z gatunku nie-do-przewidzenia, gdzie nie pomyślałem że coś może się stać, zrobiłem wieś, i wkurzyłem kogoś.
Po prostu muszę uważać bo nie mam napisane na czole co ja mogę mieć z oczami. Ale i się zamyślam, a to nie zawsze jest bezpieczne…
Jeżeli ktoś ma takie/podobne przeżycia to proszę o nich wspomnieć w komentarzach. Ciekawe co Wam mogło się przydarzyć! :-)

poniedziałek, 15 września 2008

Dzień dobry, my z zaopatrzenia...

Niedawno wróciłem od alergologa- rutynowa wizyta.
A po drodze/nie do końca ;-)/ skoczyliśmy do Płytowego. Tam zapytałem o soundtracki do Indiany Jonesa lecz poszukiwania są w toku. No i ABBA.
Były: The Album, Voulez-Vous, Arrival, Visitors. Kupiłem dwa osatnie z wymienionych (oczywiście porządnych zachodnich wydań). Teraz zapuściłem Arrival na moim tymczasowo upośledzonym sprzęcie ;-P Jakby ktoś nie wiedział, to teraz w kinach leci film „Mamma Mia!”. Film super! bardzo mi się podobał… Na płytach jest parę piosenek z niego. Tylko czekam aby zanieść do naprawy bolejący głośnik i będzie spokój…
Szkołę (3 lekcje) przeżyłem w jak najlepszym zdrowiu i samopoczuciu. Szkoda mi było iść i mieć jako takie zaległości, ale cóż, siła wyższa... Jutro, i tak do poniedziałku nie zapowiadają się żadne anomalie z frekwencją u mnie.
Na dworze zimno jak diabli! Dobrze że włożyłem cieplejsza bluzę i kurteczkę, nowe buty jesienne bo tak to nie miałem adekwatnych(aż wstyd się przyznać). Udało się i nie przeziębiłem się ;-) Parę dni przed wycieczką złapać coś, to szczyt głupoty/albo pecha/...

niedziela, 14 września 2008

Co tam na Podlasiu?

Jutro w Szkółce do 12:00 a potem do alergologa... W drodze powrotnej zamierzam wstąpić do Muzycznej Piwnicy aby trochę natruć powietrza- poszukam ciekawych płyt a tam są takie ;-)
Dziś u Kury znalazłem zamieszczoną utarczkę forumowych znajomych- aż mnie zatkało... Poza tym tam spokojniutko i w ogóle.
Ale wracając do tematu:
Za tydzień, od wtorku podobno, mamy wycieczkę szkolną na Podlasie. Dosyć ciekawy plan i noclegi fajne. Tylko szkoda, że nic prawie z tego nie zapamiętałem...
No ale jeden punkt programu wycieczki: >>Spotkanie z panią Eugenią- rodowitą Tatarką<<
No ale jeszcze będziemy w wielkim i "wypasionym" aquaparku. Mam złe przeczucia i ponure myśli z tym związane... > ja w gatkach kąpielowych przy klasie i obcych ludziach?? Wstydzę się!!! Nie jestem przystojny, ładny ani zbudowany... I pewnie wlezę w kogoś lub więcej ktosiów. Boję sie po prostu. Zrobię wieś a co poniektórzy będą to potem z rozkoszą przypominać! Planowałem gdzieś zniknąć na te parę godzin ale nie za bardzo.
Może nie będzie tak źle, jak sobie wyobrażam ale wolę być realistą i przewidywać prawdopodobny rozwój wypadków(dobrze powiedziane, jeszcze może katastrof!) niż potem być zaskoczonym. Widzę jak widzę i chodzę jak chodzę, ale to zwraca uwagę, co do tego nie mam wątpliwości. Nie wiem czy znajdą się ludzie "kuturalni i inteligentni", lecz mogę się ich spodziewać. Dobra... Kupię zatyczki do uszu i pójdę na ten przeklęty aquapark! :-(
Jeszcze tydzień, więc teraz pomartwię się o bliższą i równie nieuchronną przyszłość...

piątek, 12 września 2008

Jestem skonany

Wczoraj wieczór ucięliśmy sobie z Kurą rozmowę GG która się skończyła po 22.00... (śmiech) No i właśnie, Kuro! Miałem Cię obsmarować... (smar!) :-D Wracając do tematu: dzieje się ze mną coś niepokojącego bo w szkole mnie "muli" po kilku lekcjach. Po prostu czuję się zmęczony jakoś i odpływam. Makabra. Ciekawe czy muszę więcej spać czy to stres mnie dobija? Ale to chyba wczoraj i dziś tylko. Do domu się dowlokłem prawie automatycznie, z przyzwyczajenia... Tu bywa różnie ale jak widać żyję. Nie znoszę chorej atmosfery, napiętej gdzie ktoś się rzuca o coś i nie wiadomo co jeszcze. To też się tyczy kłótni. Na szczęście z tym mieścimy się w średniej krajowej normalnych rodzin. Bo jak na to nie spojrzeć to wszędzie były jakieś awantury czy zła atmosfera, nieprawdaż? No i kupiłem w drodze do szkoły to co planowałem od wczoraj. Pewne urocze autko za 7 zł. Kolekcjonerski model Warszawy Garbuski ;-) Pokazałem model kolegom. "Patrzcie jaką zabawkę sobie w kiosku kupiłem!"(śmiech) W domu rozpakowałem resztę i pierwsze co to szukałem ceny następnych numerów. I się nie zawiodłem. Tak jak podejrzewałem- dużo. 25 zł. Tyle dałbym na płytę ale nie na mikro-samochodzik. No ale tego nie żałuję. Ostatnio jeden głośnik od sprzętu się jakby zepsuł. No i powód: oderwał się kawałek gąbki naokoło głośnika ze srebrnym środkiem. Mam nadzieję że nie trzeba nowego głośnika tylko gąbkę zmienić i coś dokręcić. Chcę zanieść do naprawy. Tata straszy że trzeba wymienić głośnik na nowy(na pewno bez srebrnego środka). Chcę zachować maksimum oryginalności ponad-20 letniego sprzętu. A nie funkcja czysto "użytkowa" i zostawić w efekcie tylko oryginalną obudowę albo dobić i rozwalić. A te dwa wyjścia z naciskiem na II są najczęściej stosowane. O czym mówię? Amplituner Unitra Diora- Tosca 303 czarna na chodzie po naprawie lewego gniazda głośnikowego. Przestrojona i dobrze utrzymana. Głośniki czarne Unitra- Tonsil eksportowe. Oba na chodzie i działają ale jeden do naprawy od niedawna. Grafitowo-srebrny(?) Unitra- Stereo Double Casette Deck M9201. Półsprawny ale działa. Gramofon Unitra Fonica Belt Drive Electronic Control GS 464 czarny. Naprawiany i działa. Wiem że to dziwne ale lubię niektóre stare rzeczy

środa, 10 września 2008

Przeżycia

Od dawna wiem, że za bardzo się do niektórych rzeczy i faktów za bardzo przywiązuję. W ogóle wszystko strasznie przeżywam...
Nie istnieją już ze dwa jak nie więcej serwisów internetowych, naprawdę dobrych. O zniknięciu ich dowiedziałem sie po dłuższym pewnie czasie od samego faktu ale okropnie się przejąłem. Jeden o serii GTA, drugi o Indianie Jonesie... Wiem ze to nie jest zdrowe i w ogóle. Dziś nawet przeczytałem pożegnanie autorki bloga którego czytałem ostatnio, zanim go porzuciła czy jak to tam było.
Nawet Forum jakby jest opuszczone, ale nie mam się co dziwić bo wszyscy w pracy/szkole, i nie ma raczej czasu na pisanie postów czy odwiedziny. Nawet ja już nie mam czasu na to wszystko, co porabiałem dosyć często i intensywnie w wakacje ;-) Ale mam szczerą nadzieję że, chociaż w wakacje właśnie, będzie "normalnie"...
W szkole normalnie, na kogoś się "wpadnie" lub "trąci". Mój przypadek musi niestety o wiele bardziej wytężać uwagę przy wirażach po korytarzach i nie tylko ;-)
Obeznani w temacie(nieliczni) wiedzą że ludzie "tacy jak ja" mają problemy z poruszaniem się w przestrzeni. Dlatego też moje życie towarzyskie nie kwitnie poza szkołą... :-/
Jeżeli jakimś cudem dotrze do tego bloga ktoś kto ma podobne albo to samo "schorzenie" co ja, to serdecznie zapraszam do komentowania. Może jakiś kontakt złapiemy, powymieniamy sie doświadczeniami i będziemy wiedzieć że "nie jestem sam/a" i że jest choć ten jeden ktoś z internetu kto wie o co chodzi i po części rozumie. :-)

wtorek, 9 września 2008

Z grubej rury

To nie będzie coś, co wszyscy zamieszczają jako pierwsza wiadomość na blogu. Szczególnie jak to początek przygody z wynalazkiem tego typu. Będę inny jak zwykle. Teraz wyleję trochę z tej biednej wątroby.
Jak wiecie ludzie bywają bardzo różni- i dobrze.żnymi problemami. Ja się uczepię bezlitośnie tych którzy mają problemy ze wzrokiem. Tylko bez obaw- czytałem regulamin! ;-)
Należę do tej grupy.
Jeżeli ktoś ma pojęcie cóż to jest "zawężone pole widzenia" to dobrze. Jak nie to też. Mam chyba z 10% pola widzenia ulokowane centralnie, więc aż tak katasrtrofalnie to nie jest. ^^ Mogłoby być lepiej ale nie narzekam...
Całkowicie normalne życie z tą genetyczną przypadłością jest niestety solidnie utrudnione jeżeli i niemożliwe.
Osobiście jakoś sobie radzę. Chodzę do dobrej, normalnej szkoły, do normalnej klasy. Na codzień w ogóle staram sie jakoś funkcjonować, z różnymi rezultatami. Niekiedy spotykają mnie przykrości z powodu niewiedzy, ignoranctwa albo po prostu złośliwości lub ekhm... nieokrzesania co poniektórych... :-/
Trzymam w niepewności? Ok. Trochę po to założyłem tego bloga ;-)
Jak wiadomo każdy zachowuje się i porusza trochę inaczej. Wady wzroku wpływają na to drugie- niepewny chód itd. Co poniektórzy potrafią takiego delikwenta chamsko skomentować ,jak chodzi. Np. teksty o downach, częściach od rowerów albo „Patrz!”(a co ja jestem?? UFO czy kometa?) albo „Patrz jak on chodzi!” (zobacz najpierw jak sam się poruszasz!! :-P). W nawiasach są kąśliwe komentarze dodane tu przeze mnie. Ale nigdy na coś takiego nie odpowiedziałem- stąd moja nazwa tutaj. Zawsze udaję ze nie słyszę albo staram się ignorować. Jednak ktoś potrafi się tak zwrócić bezpośrednio z pretensją! „Jak ty…!” I co ja mam tu zrobić? Nic. Tyle mogę.
Po prostu muszę sobie radzić a takie coś jeszcze przeżyję. Kilkuletnie doświadczenie w końcu…

Co w telewizji obejrzałem...

W niedzielę na Pewnym Programie był o 20.05 film "Góra Dantego" ("Dante's peak") z Piercem Brosnanem w roli głównej . Oczywiście obejrzałem. Bardzo mi się podobało. Może i film nie był jakoś wybitnie polecany lecz ośmielę się to zrobić osobiście ;-)
Sam aktor jest naprawdę dobry, znam Go z "Jamesa Bonda", z "Mamma Mia!" też. W ogóle to jeden z moich ulubionych aktorów, więc to był jeden z powodów poświęcenia tych 130 minut :-)
Za filmami katastroficznymi przepadam tak średnio, zależy od poszczególnych tytułów. Ten wyjątkowo przypadł mi do gustu.
Byłem trzymany w napięciu, zaskakiwany, i miałem nieporządane odruchy przez większość "Góry...". Więc zdała egzamin! I to dzieło z -uwaga- 1997 roku kiedy to wedle logiki Pierce był jeszcze dosyć młody.
Nie odszedłem od ekranu na krok mimo że do szkoły na za piętnaście ósma ^^
Wcale nie żałuję!
Jeżeli będę mógł to spróbuję kupić filmy o słynnym szpiegu brytyjskim o którym wspomniałem gdzieś wyżej. Wszystko naturalnie zależy od finansów: czy tyle mam, czy warto. No i czy gdzieś to jest!

poniedziałek, 8 września 2008

Powitanie

Cześć.
Nie zamierzam stworzyć czegoś wybitnego, jedynie wylewać tu co mi leży na wątrobie. Trochę tego czasem jest... Jeżeli jednak to się potoczy w tamtą stronę nie będę zawiedziony ;-)
Czytelników serdecznie pozdrawiam!