Niedawno wróciłem od alergologa- rutynowa wizyta.
A po drodze/nie do końca ;-)/ skoczyliśmy do Płytowego. Tam zapytałem o soundtracki do Indiany Jonesa lecz poszukiwania są w toku. No i ABBA.
Były: The Album, Voulez-Vous, Arrival, Visitors. Kupiłem dwa osatnie z wymienionych (oczywiście porządnych zachodnich wydań). Teraz zapuściłem Arrival na moim tymczasowo upośledzonym sprzęcie ;-P Jakby ktoś nie wiedział, to teraz w kinach leci film „Mamma Mia!”. Film super! bardzo mi się podobał… Na płytach jest parę piosenek z niego. Tylko czekam aby zanieść do naprawy bolejący głośnik i będzie spokój…
Szkołę (3 lekcje) przeżyłem w jak najlepszym zdrowiu i samopoczuciu. Szkoda mi było iść i mieć jako takie zaległości, ale cóż, siła wyższa... Jutro, i tak do poniedziałku nie zapowiadają się żadne anomalie z frekwencją u mnie.
Na dworze zimno jak diabli! Dobrze że włożyłem cieplejsza bluzę i kurteczkę, nowe buty jesienne bo tak to nie miałem adekwatnych(aż wstyd się przyznać). Udało się i nie przeziębiłem się ;-) Parę dni przed wycieczką złapać coś, to szczyt głupoty/albo pecha/...
poniedziałek, 15 września 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Ale jak coś złapiesz, to odpadnie Ci problem z aquaparkiem, rozważ to ;)
Nie mogę. Już dzisiaj zapłaciłem i wcześniej potwierdziłem moje uczestnictwo w tej, jakże uroczej, wycieczce... Ale mój kolega z ławki też zapłacił choć właśnie złapał to "coś". Na szczęście może mi jeszcze to sprzedać. I tak od paru dni czuję sie niewyraźnie, ale trudno.
Prześlij komentarz